MIME-Version: 1.0 Content-Type: multipart/related; boundary="----=_NextPart_01C56976.75DECBC0" Ten dokument to jednoplikowa strona sieci Web nazywana również plikiem archiwum sieci Web. Jeżeli widzisz ten komunikat, przeglądarka lub edytor nie obsługują plików archiwum sieci Web. Pobierz przeglądarkę obsługującą archiwa sieci Web, na przykład przeglądarkę Microsoft Internet Explorer. ------=_NextPart_01C56976.75DECBC0 Content-Location: file:///C:/516ECAEF/rzeszoto.htm Content-Transfer-Encoding: quoted-printable Content-Type: text/html; charset="ISO-8859-2">
Przedstawiona tu me=
toda,
choć odwołuję się w niej do kilku rezultatów,
powszechnie znanych wcześniej, i uzyskanych przez innych, jest, j=
ako
całość – oryginalnym wynikiem mojej własnej pracy=
. Dlatego
też ja sam ponoszę odpowiedzialność za jakieś w ni=
ej
niedopatrzenia, błędy, czy też wszelakie inne
ułomności. &nbs=
p; W szczególności za=
ś
mnie, i tylko mnie obciążają ewentualne
niedociągnięcia metodologiczne, oraz najróżniejsze
uchybienia w terminologii. Proszę o wyrozumiałość!
Równocześnie – za każdą kompetentną uwag=
281;
czy choćby komentarze, pozwalające ulepszyć
całość – bardzo będę wdzięczny.<=
/i>
Autor
Rzeszoto kanalikowe,
©raszowanie liczb pierwszych,
ich rozkład na czynniki̷=
0; złożone
(sic!),
oraz: czy klasyfikacja L.p. ze względu
na wartość = i>dominiki jest „naturalna”<= o:p>
.
I – W= prowadzamy klasyfikację rRasz liczb pierwszych
Podstawą poniższej klasyfikacji będ= 1; reszty uzyskiwane z dzielenia każdej L.p. przez (odpowiednio wybrane) = inne liczby pierwsze (kongruencje).
Dla L.p większych od 2 mamy zawsze: mod(p;2)=3D1= p>
Uwaga:
Powszechnie przyjęty w matematyce =
zapis
powyższego wygląda tak:
p 1 = (mod 2)= - jednak dla uniknięcia kłopotów z elementami graficznymi będę się posługiwał zapisem „technicznym”, czyli podanym wcześniej...
Dla mod(p;3) mamy już= dwa wyniki: 1, oraz 2 – co oznacza, że uzyskujemy dwie klasy L. pierwszych, w zależności od ich podzielno= 47;ci przez 3. Każda z L.p. (dla p>3) musi si&= #281; znaleźć albo w jednej, albo w drugiej klasie.
I tak w szczególności do klasy drugiej (re= szta =3D 2) zaliczymy liczbę 5
&nbs= p; zaś do klasy pierwszej, dla której mod(p;3)= =3D1 należy lic= zba 7
Kolejne kroki klasyfikacji będziemy prowadzić= ; za chwilę dalej, teraz określimy pewną wartość. Będzie to wielkość przesunięcia, które nazwa = 2;em dominiką<= /i>: jest to wartość, jaką należy dodać, do już znalezionych L. pierwszych, aby otrzymać ko= lejne liczby, o takich samych kongruencjach.
Zdawałoby się, że w przypadku wyznaczan= ia klasy rRasz w oparciu o liczbę 3 – również i skok powinien wynosić 3, wszak w takim właśnie okresie pojawiają się identyczne reszty z dzielenia. A jednak – nie! Aby to uzasadnić, musimy wróci= ć do L. pierwszej wcześniejszej, czyli 2. Generuje ona liczby parzyste, wśród których jest jedyn= 261; liczbą pierwszą. Natomiast wzór na (bardziej nas interesujące) liczby nieparzyste wygląda następująco:= p>
Wzór 1: an= =3D 1+n*2
i tylko wśród l=
iczb
otrzymanych z takiego ciągu arytmetyczne=
go ma
sens poszukiwanie dalszych L. pierwszych! Gdy to
uwzględnimy – po dodatkowym przekształceniu – otrzymu=
jemy
(następujące warunki dla kolejnych L. pierwsz=
ych,
ze względu na ich podzielność przez 3):
Wzór 2.2: 5bn= sub>=3D 5+n*= (2*3= ) oraz 7bn=3D 7+n*(2*3= ) - Wzór 2.1
II – Oto właśnie nasz kluczowa wartość: iloczyn, zamknięty powyżej w nawiasie (dominika), zawiera liczby pierwsze, odpowiedzialne za generowanie danego, konkretnego ciągu. Powrócimy do tego jeszcze.
III - Odźwierna<= /span>. Występujący na pierwszym miejscu każdego takiego wyraże= nia czynnik stały (w powyższych przykładach są to, odpowied= nio, liczby: 5, oraz 7) nazwałem odźw= ierną, jako że właśnie owa wartość „wprowadza” pozostałe l. pierwsze…
Proszę przyjrzeć się dokładnie przeprowadzonemu wyżej „pominięciu” (liczb parzystych= ), oraz jego konsekwencjom. W poniższej metodzie taki krok stanowi podstawę postępowania! Bowiem dalej będziemy poszukiwać L. pierwszych pośród liczb R= 22;nietroistych”, niepodzielnych przez 5, przez si= edem, etc…
Jak to wykazał Dirichlet (1837) – w ciągach tego typu (gdzie wielkości nazwane przeze mnie odź= ;wierną, oraz dominiką, są liczbami względnie pierwszymi, czyli nie maj= 1; wspólnych podzielników innych niż 1) – pojawia się nieskończenie wiele liczb pierwszych. Jednakże, co ważne! – nie wszyst= kie wyrazy ciągu to L.p. Do tego zagadnienia również jeszcze wrócimy.
Jak wiadomo: wszystkie L. pierwsze= , z wyjątkiem dwójki – są liczbami nieparzystymi. Ozna= cza to, że WSZYSTKIE (prócz 2) – są zawarte w ciągu określonym wzorem 1.
Uwag= a! (1) – w dalszych wywodach zastrzeżenia typu: z wyjątkiem 2, 3 lub „większe niż...” itd. – będą zazwyczaj pomijane. Mam nadzieję, że nie doprowadzi to do jakichś nieporozumień.
Czy będziemy poszukiwać = L. pierwszych za pomocą powyższych ciągów, rozwijając je w nieskończoność? Otóż wł= ;aśnie – nie! I jest to dosyć ważna konsekwencja przyjętej metodyki rzeszota…
Jak to spostrzegliśmy przy dzieleniu przez trójkę – liczby pierwsze mogą dać w wyniku jedy= nie dwie wartości: 1 lub 2. Od razu też po= kazane zostały najbliższe takie liczby: 5 i 7. I jak się okazu= je – dalej ciągnąć takiego szeregu „za trójką” (wg Wzoru 1) – nie ma potrzeby! Innymi słowy: wszystkie liczby pierwsze (większe od 7) znajdą si= 81; albo w jednym, albo w drugim z szeregów, podanych wzorami 2,1 – 2,2. O tym, w którym z nich – decyduje jedna wielkość= ;, określona operacją mod(p;3)…
Gdy już to ustaliliśmy, to nie powinno sprawić kłopotów spostrzeżenie, że mod(p;5) również ma ograniczoną ilość wyników. Jeśli otrzymamy 0 – to znak, = 80;e badana liczba – nie jest L. pierwszą,= to chyba zrozumiałe. Jednak jest prosty sposób, aby tego uniknąć. Mianowicie w szeregu:
Wzór 2.2: 5bn=3D 5+n*(2*3)
bierzemy dla n tylko warto&= #347;ci z przedziału <1;4> - zaś pisząc bardziej obrazowo: nie= do 4-ki, lecz od 1 do [5-1]. Zapewni nam to otrzymanie każdej z możl= iwych reszt, z dzielenia przez 5. Otrzymać możemy tu jedynie cztery wyn= iki: 1; 2; 3 oraz 4, i, jak się okazuje: w ten niezbyt rozbudowany sposób otrzymamy je WSZYSTKIE!
W tym momencie nie powinn= o nas zdziwić to, że otrzymywane wyrazy ciągu na pewno nie bę= dą się dzielić ani przez odźwi= erną, ani przez żaden ze składników, tworzących dominikę! Oczywiście: do tego właśnie zmierzaliśmy, jednakże= nie znaczy to, że ów wniosek narzuca się „sam z siebie”. Dlatego też uwypuklam to ponownie: Otrzymywane wyrazy ciągu „nie dzielą się” nie tylko przez dominikę, ale też przez ŻADEN ze składników iloczynu, dominikę tworzącego. Wobec tych liczb – otrzymywane wyrazy zawsze będą względnie pierwsze. Niestety, nie oznacza to, że dzielnikami nie będą liczby, które w danym wzorze = na konkretny ciąg – nie występują (a pojawią się jeszcze inne „kłopoty”)…
Podobnie postępujemy w przypadku siódemki: górny zakres dla n to [7-1] czyli liczba 6. Zaś pisząc ogólniej: dla dalszych, tak konstruowanych ciągów, dla każdej liczby p zawsze będzie to zakres od 1 do [p-1], lub też < 1; p )
Jeśli mamy określoną odźwierną to, jak wykazane zo= stanie później – zawsze możemy ustalić właściwą dla niej dominikę. Gdy odźwierną jest 5, to z odpowiedniego ciągu (Wzór 2.2) otrzymamy wy= niki: 11; 17; 23 oraz 29. Wi= dzimy, że faktycznie: są to L. pierwsze…= ;
Natomiast siódemka produkuje nam 6 liczb: 13; 19; 25;&nb= sp; 31; 37; 43 – z których jedna – okazuje się być L. złożon= 261;, jest bowiem potęgą 5-ki. Po chwili zastanowienia, dojdziemy do wniosku, że nie ma w tym nic zaskakującego! Wszak w naszym ci= 1;gu dla odźwiernej r&oacut= e;wnej 7, przypomnijmy wzór: 7bn=3D 7+n*(2*3) - nie znalazł się żaden czynnik, który by stanowił jakiś restryktor dla pojawienia się, jako dzielnika, liczby pięć…
&nbs= p; Co więcej: jak się okazuje – nie ma prostego sposobu, aby tego uniknąć (w przypadku ogólnym, oczywi= 347;cie). Ja w każdym bądź razie niczego takiego nie znalazłem; ani prostego, ani nawet niczego zawiłego, co pozwoliłoby na wyeliminowanie w jednym ciągu – pojawiania się rozwiązań, które okazują się być podzielne przez inne liczby, w danej gałęzi = rRasz – nie występujące… Sądzę, że taki stan rzeczy należy po prostu… przyjąć do wiadomości!
Czymże jest owa „zbędna” liczba = 25? Zobaczmy:
Dla 25bn bierzemy n z przedziału <1;24> wtedy (Wzór 3): b =3D 25+n*(2*3*7) generuje:
67; 109; 151; 193; 23= 5; 277; 319; 361; 4= 03; 445; 487; 529; 571; 613; 655; 697; 739; 781; 823; 865; 907; 949; 991; 1033 – Podzielmy je od razu na dwie grupy:
67; 109; 151; 193; 277; 487; 571; 613; 739; 823; 907; = 991; 1033 – (nieco ponad 54 %) to liczby pierwsze, zaś
235; 3= 19; 361; 403; 445; 529; 655; 697; 781; 865; 949 (czyli 11/24-tych) są złożone. Zauważmy, że aż 4 z nich są podzielne przez 5, czego przyczynę znaleźć dość łatwo: spójrzmy jeszcze raz na wzór 3 – wygeneruje on liczby podzielne przez piątkę zawsze, gdy przez ową liczbę będzie podziel= na wielkość n. W przedziale <1;24> są właśnie 4 takie liczby, i dlatego tyleż otrzymaliśmy wartości postaci ...xx5= p>
Jestem pewien, że Matematyk uznałby, że jeśli aż w 45 % wypadków uzyskaliśmy „błędny wynik” – to odnieśliśmy porażkę. Jednak będąc chemikiem „wydajnoś= 63; 13/24-tych” uważam za… bardzo zadowalającą! Dlat= ego też liczbę 25 traktuję jako „niewiele gorszy od innych” substrat pozwalający „produkować L. pierwsze”… No cóż, my chemicy = musimy się bardzo często zadawalać wydajnością reakcji – niższą nawet kilkukrotnie!
Jak się okaże, z taką sytuacją będziemy mieli odtąd już do czynienia co krok: liczby wskazy= wane przez rzeszoto, jak już to sygnalizowane było wcześniej R= 11; nie zawsze są L. pierwszymi. Jednak są= one, pomimo to – generatorami dla dalszych liczb pierwszych, dlatego te= 80; nie odrzucamy ich (owych L. złożonych), bowiem spowodowałoby to niezupełność naszego rozkł= adu: rzeszoto stałoby się „nieszczelne”, i moglibyśmy zacząć gubić liczby pierwsze! A nawet całe ich klasy… Liczby takie (złożone<= /i> – jak w powyższym przykładzie liczba 25) wygenerowane przez prawidłowe i konsekwentne rozbudowanie rzeszota – nazwałem = liczbami złoconymi. Choć nie są tak cenne jak L. pierwsze – to jednak nie powinno się ich pomijać. Sądzę zresztą, że kiedyś okaże się, iż jako grupa posiadają jakieś ciekawe, niedostrzegalne dziś właściwości…
. . Proszę zapamiętać: cenne są i liczby złocone, chociaż złożone. .
Inne, kolejne liczby = złocone to: 25; 55; 77; 85; 119; 143; 145; 161; 187; 203... Zrozumiałe być powinno, że ich „produktywność” - np. wyrażona %-towo: ~ p/(<= span class=3DSpellE>p+z)<= span style=3D'mso-spacerun:yes'> - będzie zauważalnie niższa, niźli w przypadku L. pierwszych, bowiem dla każ= dej z odźwiernych, kt&oacu= te;re stanowią iloczyn&= nbsp; p1*= sub>p2* ... *pk= <= /span>otrzymamy ciąg, który zawsze będzie nam generował liczby złożone dla takich wartości n<= /span> dla których przynajmniej je= dna z wymienionych wcześniej liczb (p1 ; p2 ; ... pk <= /span>) będzie dzielnikiem… Natomiast można zauważyć, = 80;e owe przykładowe liczby (p1 ; p2 ; ... pk <= /span>) raczej nie powinny pojawić się w dominice.
Wrócimy do liczb, których odźwierną jest 5-ka: 11; 17; = 23 oraz 29. Otóż znany już szereg (Wz&oac= ute;r 2.2): 5bn=3D 5+n*(2*3) – rozkłada się, w sposób pełny, na 4 następujące szeregi:
(Wzór 4.1): 11bn<= /sub>=3D 11+n*(2*3*5)&nbs= p; gdzie n ε = span> <1;10>
(Wzór 4.2): 17bn<= /sub>=3D 17+n*(2*3*5)&nbs= p; gdzie n є <1;16>
(Wzór 4.3): 23bn<= /sub>=3D 23+n*(2*3*5)&nbs= p; gdzie n є <1;22>
(Wzór 4.4): 29bn<= /sub>=3D 29+n*(2*3*5)&nbs= p; gdzie n є <1;28>
I tu, dla kontrastu, pokażmy wzór cią= gu, który odrzucamy:
(Wzór 5): 5zn =3D
5+ n*(2*3*5)&nbs=
p;
- bowiem, jak to wyraźnie widać, może on
„produkować” wyłącznie takie liczby, które
będą podzielne przez 5. Czyli: w tym szeregu nie pojawi się =
ani
jedna liczba pierwsza. A czemu napisałem, że „go
odrzucamy”? Bowiem stanowi on dopełnienie ciągu ujętego
wzorem 2,2 – czyli że wszystkie liczby (zarówno pierwsze,=
jak
i złożone, większe niż...), kt&oacu=
te;re
możemy otrzymać jako rozwiązania w szeregu 2,2 pojawi=
261;
się „dokładnie w jednym” z szeregów uj=
81;tych
wzorami: 4,1 lub 4,2 lub 4,3 lub 4,4 – albo też wzorem 5.
Odrzucając ten ostatni – pozbywamy się niniejszym tych licz=
b,
które (w danej gałęzi rRasz!) =
byłyby podzielne przez 5…
Rozkład ów oznacza, że WSZYSTKIE licz= by pierwsze, które (przypomnijmy) dają mod(p;3)=3D2 znajdą się w jednym z czterech powyższych ciągów – oczywiście ze zrozumiałymi zastrzeżeniami: 1) wszyst= kie wyższe niż…
oraz 2) gdybyśmy powy&= #380;sze ciągi rozwijali (o daną dominikę) w nieskończoność. Jednak, co już zapewne widać z przedstawionego dotąd schematu, zamiast w nieskończoność= ;, będziemy to robić taką tylko ilość razy, któ= ;ra zapewni nam kolejny pełny rozkład. Zapamiętajm= y:
Zasada rzeszota (1): dla każdej odźwiernej równej
Gorąco zachęcam do
przeanalizowania powyższego tym
wszystkim, którzy chcieliby się metodą rzeszota
Czym jest dominika?
Jeśli spostrzeżemy, że dla każdej (większej ni&=
0; 2
– tym razem) liczby pierwszej, jednoznacznie możemy wskazać=
jej
odźwierną, to jest
chyba od razu zauważalne, iż, w takim razie, każda odźwierna (bez względu na to, cz=
y jest
L. pierwszą, czy złoconą)
– ma swoją własną od&=
#378;wierną,
i tak „w dół” – aż do liczby 2. Dominika jest iloczynem tak znalezionych
wskaźników, a przy tym swoistą kroniką,
opisującą, w sposób skrócony, lecz całkowicie
pewny coś, co można określić jako „historię
powstania” każdej odźwiern=
ej,
i każdej liczby pierwszej (większej niż…)
Uważam, że jest to przejaw swoistego <= span style=3D'color:blue'>piękna, rządzącego tymi obiektami… Czyż to nie zaskakujące, że okazują się one występować niemal idealnie <= i>okresowo, można rzec: z regularnością metronomu?!
Jestem też przekonan=
y,
że przedstawiany niniejszym „rozkład liczb pierwszych, na
czynniki… złożone (!!)” – jest, w pewien przekorny sposób, konstrukcj=
1;
naturalną, i w pełni właściwą,
oddającą „wewnętrzną strukturę”
panującą wśród liczb pierwszych.
Dla uwypuklenia owej wewnętrznej struktury, oraz podkreślenia licznych pokrewieństw pomiędzy pozornie „samoistnymi” L. pierwszymi sądzę, że dominikę= ; powinno się zapisywać, w miarę możliwości (oraz, oczywiście: potrzeb!) – w postaci pe&= #322;nej, bez skrótów,
czyli: d= la 89 mamy b= =3D 29+2*(2*3*5) nie zaś b=3D29+60… choć, oczywiście – zależeć to będzie od wydźwięku, w jakim chcemy przedstawić dany rozkład.
Możemy teraz pow=
iedzieć,
że: dla liczby 89 odźwierną=
jest 29, zaś w jej „dominice zawiera się (lub: sk =
2;ada
się ona z…) 2, 3 oraz
Być może i w przypadku liczb złoconych – też powinno się tak postępować, co ułatwi szybkie rozpoznawanie lic= zb złoconych genetycznie, czyli takic= h, które „odziedziczą skazę DNA” po swej ułomnej, złożonej odźw= iernej, i... przekażą ją (niestety) dalej. Oczywiście – tylko pewnej części swojego „potomstwa”, bowiem gdyby produkowały wyłącznie „śmieci” – to byśmy się nimi nie zajmowali, prawda?
&nbs= p; Warto też do przedstawionej klasyfikacji wprowadzić pojęcie = generacji liczby pierwszej. Będzie= to „stopień złożoności dominiki ” R= 11; czyli ilość czynników, dominik= ę tworzących. Np. dla liczby 89 mamy stopień =3D 3, bowiem jej dominik= a jest il= oczynem właśnie trzech liczb pierwszych, czyli L. 89 = jest „L. pierwszą trzeciej generacji (wg klasyfikacji rRasz)”... Pojęcie R= 22;generacji liczby pierwszej” mo= 80;e ułatwiać pewne poczynania związane z tymi obiektami – = zapewne więc będzie użyteczne.
Jak napisałem wcześniej, liczby pierwsze = 222;od zawsze” były obiektami „samoistnymi” i wydawały się wieść życie całkowicie niezależne od sieb= ie nawzajem. Z ich występowaniem, raczej… swaw= olnym – nie można było powiązać żadnej wyraźn= ej (prostej) reguły. Czasami pojawiają się dość gromadnie, czasem pojedynczo, innym razem – jako bliźniaki. Po c= zym następowała niezrozumiała przerwa… Trudno się było w tym połapać!
Jak się okazuje: liczby te „rodzą się” ściśle okresowo, a do tego są stworzonkami rodzinnymi, i to w stopniu wręcz… niesamowit= ym! Każda z nich posiada matkę (odźwierną ), oraz cały szereg „babć”. Ma też pokaźny zbiór sióstr, których ilość jest określona wielkością:
(= odźwierna - 1), oraz – jeszcze bardziej imponujące potomstwo: liczba p ma ( p -1 ) córek! <= span class=3DGramE>Zaś jeśli chodzi o wnuczki – no, to ju= ż po prostu trudno wręcz zliczyć… Jak to bywa w tak licznych rodzinach: nie do wszystkich można się przyznać, bowiem niektóre z sióstr, córek, a czasem i ktoś z przodków, o zgrozo! – nie są l= iczbami pierwszymi, a jedynie złoconymi…
&nbs= p; Im wyższa liczba pierwsza – w tym większej odległośc= i od niej znajdziemy jej „siostry”, natomiast córek – musimy szukać jeszcze dalej. W bliższym jej otoczeniu mogą się znaleźć – co najwyżej - jakieś dalsze kuzynki: im bliżej „mieszkają” – tym mniejsze je łączy pokrewieństwo…
Zaś w szczególności liczby bliźn= iacze – łączy pokrewieństwo NAJDALSZE z możliwych! Parę słów o ich wzajemnych relacjach tu: (► L. bliź= niacze – w budowie)
Warto może teraz zrobić sobie lekką prz= erwę, i porównać rzeszoto z klasyczną metodą ► Eratostenesa (E= ~ sito)
Czy rzeszoto ma ono jakie= ś zalety, w porównaniu z E-sitem? No cóż, nie jest to narzędzie, które miałoby z= astąpić doskonały produkt antyczny, wsparty dzisiejszą technologią krzemową, lecz – uzupełnić go. Rzeszoto można rozwijać „w górę” – bez konieczności wstępnego określania granicy poszukiwań. Co więcej R= 11; wcale nie musimy przy tym postępować zbyt skrupulatnie, i „śledzić” wszystkie powstające „kanał= y rozpadu”! Jeśli zależy nam na szybkim przejściu do liczb b. dużych, co wiąże się, oczywiście, z koniecznością użycia „L. pierwszych wysokiej g= eneracji”, a nie dbamy przy tym o zupełność (= np. pragniemy jedynie wygenerować podstawę klucza kryptograficznego) – to wybierając za każdym razem jedną tylko z możliwych wartości „okresu” n – zapewne raczej z tych większych –= w kilku zaledwie, bądź kilkunastu krokach – otrzymamy całą wielką rodzinę wielocyfrowych liczb, które w znacznym procencie będą pierwszy= mi... Na pewno ów odsetek będzie wielo~, wielokrotnie wyższy, niż w przypadku stosowanego dziś nagminnie: wyznaczania losowego,= a następnie sprawdzania kolejnych „kandydatów”!
Możemy też śledzić każdy z powstających ciągów, otrzymując po drodze wszystkie L. pierwsze<= /span>. Jednakże stopień komplikacji takiego zadania rośnie lawinowo, wraz ze wzrostem wielkości odnajdywanych liczb. Pa= miętajmy bowiem, że każda odnaleziona „liczba potencja= lnie pierwsza” (nawet gdy okaże się złoconą) staje się odźwierną<= /i>, a następnie „babcią” kolejnej, bardzo obszernej „klasy ciągów arytmetycznych”. Zaś liczba jej „kanałów rozpadu” jest określona prostym wzorem: p – 1
Oznacza to, że gałęzie naszego drzewa bezustannie wypuszczają nowe pączki (coraz więcej!), co pociąga za sobą konieczność zapisywania w pamięci komputera kolejnych wartości, umieszczania = na stosie dalszych odwołań, stale rosnące zagnieżdżen= ia pętli… Hm, od pewnego momentu robi się tego naprawdę= 8230; dużo! W porównaniu z rzeszotem antyczne E-= sito ma strukturę „niemal” linearną, klarowną i przejrzystą, przynajmniej jeśli chodzi= o implementację...
Jednak rzeszoto stać się powinno narzęd= ziem nieocenionym, gdy poszukujemy L. pierwszych, których cechy możemy jakoś określić „w języku zrozumiałym dla tej metody”. Jeśli wiemy, ż= ;e szukana liczba powinna dawać resztę z dzielenia przez 3 równą 1, zaś mod<= /span>(p; 37)=3D5, tudzież mamy inne, zbliżone cha= rakterem informacje o niej – to rzeszoto będzie idealnym instrumentem do = jej znalezienia!
Lecz najważniejszym zastosowaniem rzeszota jest
kompletny i jednoznaczny podział liczb pierwszych na klasy, grupy,
podgrupy, podklasy, pod-podgrupy… Dzięki temu możemy, zamia=
st
wykazywać coś dla „konkretnych” liczb pierwszych R=
11;
spróbować użyć całych „gałęzi rRasz” w naszym poszukiwaniu! Decydując=
61;
rolę dla takiej możliwości odgrywa fakt, że potrafimy
dokonać rozkładu zupełnego i jedno=
znacznego liczb pierws=
zych
na odpowiednie klasy. Zaś każdej klasy, na kolejne pod-klasy̷=
0; A
w takich badaniach – najczęściej! – fakt,
iż otrzymywane liczby mogą być (w niemal połowie
wypadków) złożone – nie stanowi wielkiej przeszkody.
Bowiem ważne jest tylko to, aby określone gałęzie
zawierały wszystkie L.=
pierwsze danej „klasy”!
Na zakończenie – jeszcze jeden ważny a= parat, związany ze stosowaniem rzeszota. Jak się okazuje – nie mus= imy drzewa L. pierwszych konstruować progresywn= ie, czyli: „zawsze od dołu do góry”. Konstrukcja „degresywna” – również (►= strona w budowie) działa. Dzięki niej możemy bardzo szybko „©raszować” każd= 1; liczbę pierwszą, na… czynniki złożone! Przykładowo – liczba pierwsza:
25 964 951 - ukaże nam, w 6 krokach obliczeniowych, następującą metrykę: Dominika =3D 2*3*5*11*221; odźwierna<= /span> =3D 1871; odleg= 22;ość od „sióstr”=3D 72930; zaś pełne równanie to b =3D 1= 871 + 356 * (2*3*5*11*221 )
Jak to widać po ilości czynników w b =3D 25 964 951 + n * (2*3*5*11*221*1871) g=
dzie
n є < 1 ; 25 964 951 - 1 > ależ ona ma liczne potomstwo,
prawda?! Za pomocą E-sita znalezienie tych
wszystkich adresów – zajęłoby nieco czasu, nawet
szybkiej maszynie, zgodzicie się chyba ze mną? Cały ten legion córek ma cechy
charakterystyczne, podobnie jak odcinek DNA w genach krewniaków: =
identyczne
wartości odpowiednich reszt z dzielenia przez składowe dominiki:
Ów „układ chromosomów” wygląda tak:<=
span
style=3D'font-size:10.0pt;font-family:Arial'> [ =
2; &n=
bsp; 3; &n=
bsp; 5; &n=
bsp; 11;
=
221; &n=
bsp; 1871; &n=
bsp; ] - odcinek „DNA” (dominika) [ =
1; &n=
bsp; 2; &n=
bsp; 1; &n=
bsp; 01;
=
103; &n=
bsp; 1084; &n=
bsp; ] - jego wartości (reszty z
dzielenia) A co można powiedzieć o tym, jakie są
„cechy podzielności” sióstr przez inne L. pierwsze, których nie ma w konkretnej dominice?
Absolutnie nic!! A w każdym bądź razie: nie tylko nie
należy się spodziewać w tym względzie jakichkolwiek
podobieństw pomiędzy „kuzynkami”, ale nawet, jak
sądzę, można oczekiwać całkowitego, i jak najdalej=
idącego
zróżnicowania! W szczególności zaś: w
niektórych wypadkach wartość „chromosomu”
będzie wynosić zero, co oznacza, oczywiście, że dana li=
czba
jest podzielna przez pewną „boczną”, mniejszą od
niej, L. pierwszą, czyli że jest ona <=
b>złożona.
Obiekt taki nazwałem (zobacz ►=
)
L. z=
łoconą.
Proszę zerknąć w odsyłacz, jest tam parę zdań=
o
znaczeniu takich liczb. Można też postawić pytanie: a jeśli
spróbujemy konstruować szeregi, biegnące „na skos=
221;
powyższej klasyfikacji, np.
b =3D 11 + n * ( 5 *
7 ) - to co? Nie wiem. Moż=
e otrzymamy
jakąś inną, odmiennego typu klasyfikację, bowiem w
rzeszocie gałęzie 5-ki, i 7-ki rozchodzą się
nieodwołalnie już u samych korzeni… Jestem też zdania,
że drzewo rRasz ma strukturę
„naturalną” – natomiast klasyfikacje inne, biegn=
1;ce
„w poprzek” tej struktury – będą już w
jakiś sposób „sztuczne”. Tym niemniej: zachęca=
m do
prób i poszukiwań! Kontakt: R=
.B.Szulc dominice -
jest ona liczbą 5-tej generacji
(wg klasyfikacji rRasz). Natomiast wszystkie jej „córki”
(szósta generacja) znajdziemy posługując się wzorem:<=
/p>